Konfederaci barscy a żołnierze niezłomni

Czas od konfederacji barskiej do epoki żołnierzy niezłomnych to nieustanny ciąg walk o niepodległość Polski. Zdaje się on być nieustanną batalią tych samych żołnierzy, którzy zakładali wciąż nowe mundury. Najpierw zostali konfederatami, następnie zmagali się z zaborcami o powrót ojczyzny na mapę Europy. W dwudziestym wieku walczyli o narodowy byt na frontach dwóch wojen światowych. Obrońcy Baru i bohaterowie antykomunistycznego podziemia działali w różnych epokach, ale łączył ich ten sam duch. Umiłowanie wolnej ojczyzny. Ich podobny los ukazał przejmujący utwór z 1945 r. nieznanego autora pt. Polscy bandyci:

Za carskich czasów, wiemy to sami,
Byliśmy zwani wciąż bandytami.
Każdy, kto Polskę ukochał szczerze,
Kto pragnął zostać przy polskiej wierze,
Kto nie chciał lizać moskiewskiej łapy,
Komu obrzydły carskie ochłapy
I wstrętnym było carskie koryto,
Był miateżnikiem – polskim bandytą.
Polskich bandytów smutne mogiły
Tajgi Sybiru liczne pokryły.

Przyszedł bolszewik – znów piosnka stara
Czerwonych synów białego cara.
Polak, co nie chciał zostać Kainem,
Że chciał być wiernym ojczyźnie synem,
Chciał jej wolności w słońcu i chwale,
A że śmiał mówić o tym zuchwale,
Że nie chciał, by go więziono, bito,
Był reakcyjnym polskim bandytą
.
I znowu Sybiru tajgi pokryły
polskich bandytów smutne mogiły.
Gdy odpłynęła krasna nawała
Germańska fala Polskę zalała
Kto się nie wyrzekł ojców swych mowy,
W pruską obrożę nie włożył głowy,
Nie oddał resztek swojego mienia,
Swojej godności, swego sumienia,
Kto nie dziękował, kiedy go bito,
Ten był przeklętym polskim bandytą
.
Więc harde polskich bandytów głowy
Chłonęły piece, doły i rowy.

 

Określenie „bandyta” często pojawiało się w propagandzie komunistycznej lat powojennych. Komuniści starali się stworzyć obraz żołnierzy niezłomnych w jak najczarniejszych barwach. Symboliczne znaczenie miał plakat powstały w 1945 r. Przedstawiał on biegnącego z bronią żołnierza ludowego wojska i opluwającego go małego człowieczka z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem „AK”. Plakat nosił tytuł AK – zapluty karzeł reakcji. Celem propagandy Polski Ludowej było moralne uśmiercenie bohaterów antykomunistycznego podziemia. Prasa tego okresu używała określeń, które miały wywołać negatywne  odczucia u czytelników. Pojawiały się określenia: reakcyjne podziemie, bandyci z lasu, bankruci polityczni z lasu. Komuniści oskarżali polskich patriotów o współpracę z niemieckim okupantem. Aby uwiarygodnić owe pomówienia, organizowali pokazowe procesy i skazywali ich na wieloletnie kary więzienia. Powszechnie znany jest przypadek żołnierza Armii Krajowej, kapitana Kazimierza Moczarskiego, który od 2 marca do 11 listopada 1949 r. był przetrzymywany w jednej celi z Jürgenem Stroopem. Ten niemiecki zbrodniarz odpowiadał za krwawe stłumienie powstania w getcie warszawskim. W okresie powojennym prasa komunistyczna przekonywała, że na ziemiach odzyskanych prężnie realizowano niemiecki plan dywersji, który nazywano Werwolfem. Oczywiście niemieckich rewizjonistów wspierała, według tejże prasy, garstka odszczepieńców spod znaku NSZ, Raczkiewiczów i Sosnkowskich. Nieważne było, że te określenia nie miały nic wspólnego z prawdą. Liczyło się wywołanie u czytelników oburzenie taką współpracą. Barwnie opisywano mordy popełnione na Polakach, akcje dywersyjne w zakładach przemysłowych, wysadzanie mostów. We wszystkich tych działaniach niemieccy dywersanci mogli liczyć na pomoc bandytów z reakcyjnego podziemia.
Kreowaniem ciemnego obrazu żołnierzy niezłomnych zajmowali się również dyspozycyjni pisarze. Jednym z nich był znany bajkopisarz Jan Brzechwa. W 1947 r. napisał Balladę o dwóch facetach. Pomawiał w niej żołnierzy z NSZ nie tylko o bandytyzm:

Byli sobie dwaj faceci / Zbudowani jak atleci. […] Gdy przyjechał sędzia z Warki,
/ Pokrajali go w talarki. / W mieście bojąc się odwetu, / Na noc szli do N.S.Ze-tu, /
I szerzyli terror w lesie, / Jak to pisze się w „Ekspresie”. / Raz pragnęli w mgle poranku
/ Rozpruć kasę w pewnym banku, / Ale szedł milicjant pieszy / I wygarnął w nich
z pepeszy. / Pochowano go dyskretnie, / A za trumną szły nieletnie. / Byli sobie dwaj
faceci, / Dwóch facetów zabił trzeci. / Nad ich grobem słonko świeci.

Brzechwie wtórowali inni pisarze. W Odwetach Leon Kruczkowski ukazał polskich bohaterów jako politycznych bankrutów. Inny propagandzista Mieczysław Jastrun, w Balladzie o Puszczy Świętokrzyskiej żołnierzy AK przedstawił jako zbrojne bandy niosące śmierć. Poetką niesławnej pamięci była Jadwiga Broniewska, żona Władysława. Nazywała bohaterskich żołnierzy bestiami, a ich oprawcy z UB byli ucieleśnieniem humanitaryzmu. Szkalowaniem antykomunistycznego podziemia zajmowali się także Adam Bahdaj, Tadeusz Konwicki, Jerzy Putrament. Komuniści stosując swoją propagandę, najpierw starali się zrobić z żołnierzy niezłomnych zwykłych bandytów, a gdy działania te nie przynosiły pożądanych przez nich efektów, próbowali zatrzeć o nich pamięć. Tragiczne losy żołnierzy niezłomnych pokazują ich straty osobowe w latach 1945–56. Z rąk polskich i sowieckich komunistów zginęło ok. 9 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego, 5 tys. skazano na karę śmierci (wykonano ponad połowę kar). W obozach i więzieniach śmierć poniosło ponad 20 tysięcy bohaterskich żołnierzy.
Podobny los spotkał walczących konfederatów barskich. Ten pierwszy niepodległościowy zryw ukazał niezłomność walecznych Sarmatów. Propaganda obowiązująca w Polsce dwa wieki później starała się usunąć ich ze świadomości Polaków. Konfederację barską przedstawiano jako ruch wsteczny. Przeciwstawiano mu „postępowego” króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Odkrywamy tu tragiczne podobieństwo. Król został nam narzucony przez Moskali, a komuniści przybyli do nas na sowieckich czołgach. Tym należy tłumaczyć peany, które wygłaszano na cześć tchórzliwego króla Stasia. Komunistycznych propagandzistów raziło również konfederackie hasło, które pojawiało się na sztandarach bojowych: Jezus – Maryja. W ich oczach było wsteczne. To określenie brzmiało łagodniej, niż bandyci z lasu, ale również miało pejoratywne zabarwienie. Co prawda konfederaci walczyli z rosyjską przemocą, ale bronili wstecznych przywilejów szlacheckich. Byli „warchołami”. Ich „awanturnictwo” doprowadziło do I rozbioru Polski. Niestety z takim myśleniem możemy spotkać się i w dzisiejszych czasach. Wynika ono z faktu, iż podręczniki do historii zbyt skrótowo opisują dzieje konfederacji barskiej, która jest słabo znanym powstaniem. Społeczeństwo posiada większą wiedzę o pozostałych zrywach niepodległościowych epoki zaborów. Konfederaci barscy, podobnie jak żołnierze niezłomni, stali się męczennikami sprawy narodowej. Walczyli w imię wolności z tak samo okrutnym przeciwnikiem. Świadczy o tym los barskich jeńców, którzy zostali zesłani na Syberię. Ambasador rosyjski Repnin obliczał, że było 14 tysięcy zesłańców. Odzierano ich z ludzkiej godności. Zabierano im ubranie, buty, następnie pędzono ich pieszo przy wtórze kpin rosyjskiej eskorty. Mimo takich szykan więźniowie zachowywali się godnie. Nie błagali o litość. Codziennie powierzali swój los Matce Najświętszej śpiewając godzinki. Taka postawa zjednywała im szacunek zwykłych Rosjan, a także elit żyjących w miejscach zesłania. Niestety eskortujący konfederackich bohaterów często byli wyzuci z ludzkich uczuć, zdarzało się, że dowódca strażników, gdy widział wymęczonych naszych jeńców, którzy dalej nie mogli iść, kazał ich zakopać żywcem. Wszelkie bunty były przez rosyjskich oprawców okrutnie karane. Zdarzało się, że wymierzano im karę setek uderzeń kijem albo wypalanie na czole symbolu szubienicy gorącym żelazem. Prześladowania, tortury, zesłanie w głąb rosyjskiego imperium – to była wspólna rzeczywistość konfederatów barskich i żołnierzy niezłomnych. Łączyła ich również ta sama duchowość. Była ona głęboko zakorzeniona w religijności przeżywanej w łączności z Kościołem. Konfederaci na swoich sztandarach wypisywali drogie im imiona: Jezus i Maryja. Z nimi chcieli zwyciężać bądź ginąć. Ważnym konfederackim zadaniem była obrona wiary katolickiej. Katolicyzm określał im zasady postępowania w tej walce. W akcie konfederacji czytamy: Wiary świętej katolickiej życiem i krwią bronić! Żadnych gwałtów, rabunków między katolikami, Żydami, lutrami nie czynić. Komendy choćby z hazardem życia słuchać. Walczyć należało dla Chrystusa, gdyż płaca nasza Chrystus i Opatrzność Jego najświętsza. Często modlono się do św. Kazimierza, którego obrano za Patrona. Szczególną czcią otaczano Matkę Chrystusową. Jej wizerunek znalazł się na ryngrafie – symbolu konfederatów. Wielką postacią tamtego czasu był karmelita o. Marek Jandołowicz – charyzmatyczny kaznodzieja. Jego postawa miała wielki wpływ na morale walczących, szczególnie podczas obrony Baru. Po upadku twierdzy dostał się do niewoli, gdzie był często bity. Następnie siedział przez siedem lat w ciemnym kijowskim lochu. Jego niezłomność została wynagrodzona, gdyż wrócił do ukochanej ojczyzny. W konfederackich szeregach działało wielu duchownych. Najbardziej znanymi byli biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński oraz ojcowie: Antoni Janiszewski, Tomasz Michałowski. Religijność obrońców Baru uświadomiła Polakom, że walka o wolność ojczyzny jest ich obowiązkiem religijnym. Pięknie to wyraziła pieśń konfederatów:

Wiemy, żeś wszystkim zgotował koronę,
Którzy swe życie dają na obronę
Wiary; jak słodka i miła śmierć za nię!
W Twe ręce dusze oddajemy, Panie!
Jedziem, z azardem na szańc niosąc ciała,
Krew lać dla ciebie – czyliż większa chwała
Być może w życiu; po śmierci nagroda –
W twarz Twoją patrzeć? Z wielkiej ach, co swoboda!
Umierać trzeba każdemu na świecie;
Umrzeć za wiarę – cóż lepszego przecie?
Bo tu już pewność niebieskiej dziedziny,
Gdy krew z nas zgładzi wszystkie nasze winy!

Obowiązek ten wypełniali żołnierze niezłomni – wierni tradycji zapoczątkowanej przez barżan. Wierność ta nakazała im przyjąć ryngraf jako symbol walki. Najpopularniejszy zawierał wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej, szczególnie kojarzony był z żołnierzami majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” – dowódcy V Brygady Wileńskiej AK. Ryngrafy nosili również żołnierze NOW i NSZ. Dokumenty programowe WiN zawierały wymóg działań zmierzających do zapewnienia każdemu Polakowi możliwość realizacji chrześcijańskich ideałów. Obowiązek ten wypełniali żołnierze niezłomni – wierni tradycji zapoczątkowanej przez barżan. Wierność ta nakazała im przyjąć ryngraf jako symbol walki. Najpopularniejszy zawierał wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej, szczególnie kojarzony był z żołnierzami majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” – dowódcy V Brygady Wileńskiej AK. Ryngrafy nosili również żołnierze NOW i NSZ. Dokumenty programowe WiN zawierały wymóg działań zmierzających do zapewnienia każdemu Polakowi możliwość realizacji chrześcijańskich ideałów. Piękne świadectwo swojej wiary dał Łukasz Ciepliński – członek IV Zarządu WiN. Został zamordowany przez komunistów 1 marca 1951 r. W grypsach pisał: Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Człowiekiem podobnej wiary był legendarny rotmistrz Witold Pilecki. Jego ulubioną lekturą była książeczka O naśladowaniu Chrystusa. On także wierzył, że dzięki Opatrzności Bożej Polska będzie wolna Wielką rolę wśród żołnierzy niezłomnych odegrali ich kapłani. Jednym z nich był jezuita ks. Władysław Gurgacz. Okazał się również bohaterskim duchownym.
Konfederaci barscy i żołnierze niezłomni wpisali się w narodową tradycję. Dzięki przemianom, które nastąpiły w Polsce po 1989 r., przywracana jest im należna cześć. Gdy cofamy się w przeszłość, coraz wyraźniej widać, jak wielką rolę odegrali wspomniani obrońcy naszej ojczyzny. Formalnie przegrywali, doświadczyli prześladowań. Należy jednak pamiętać, że w sposób istotny kształtowali ducha narodowego. W połowie XVIII w. społeczeństwo polskie żyło w marazmie. W okresie długiego panowania Augusta III nie toczono wojen. Polacy byli przyzwyczajeni do życia w tzw. świętym spokoju. Dlatego cierpliwie
znosili rosyjską butę. Obrońcy Baru uświadomili naszym ówczesnym rodakom, że stali się „ptakami w klatce”, o których wspominał w swojej bajce Ignacy Krasicki. Sposób traktowania konfederatów przez carskich żołdaków wstrząsnął niejednym szlacheckim sercem. Polacy zaczęli się budzić. W ten sposób kształtował się polski charakter, który pozwolił odrodzić się narodowi w 1918 r. Mieliśmy dwadzieścia lat niepodległości. Ziarno wolności zasiane przez barżan pozwoliło Polakom przetrwać okrutną wojnę i okupację. Zrodziło żołnierzy niezłomnych. Warto zwrócić uwagę na zbieżność dat. Rocznica zawiązania się konfederacji barskiej przypada 29 lutego. W następnym dniu wspominamy żołnierzy wyklętych. Los wskazał nam, że barżan i niezłomnych powinniśmy wspominać razem.

Piotr Tabasz